Top 10 seriali animowanych idealnych po zapaleniu

Może to kwestia kolorów, może odjechanych postaci, a może po prostu tego, że mają nas rozbawić – animacje i haj pasują do siebie jak masło orzechowe i dżem.

Część z tych seriali animowanych to stare klasyki, ale bez bicia przyznajemy: klasyka jest klasyką z jakiegoś powodu. Inne to świeższe propozycje – idealne dla tych, którzy mają ochotę na coś bardziej nieoczywistego.

Odpal, rozsiądź się wygodnie i sprawdź nasz ranking: top 10 seriali animowanych, które warto oglądać na haju.

10. AMERICAN DAD!

American Dad! jest na antenie od ponad piętnastu lat i wciąż bawi równie mocno jak serial towarzyszący, Family Guy. Głowa rodziny, Stan, to zapalczywy republikanin pracujący w CIA, co nijak nie wpisuje się w wyidealizowany „amerykański sen”. Jego żona Francine jest jednocześnie perfekcyjną kurą domową rodem ze Stepford i bohaterką w stylu Desperate Housewives. Córka, Hayley, to lewaczka z przekonania, a syn, Steve, jest kompletnym nieudacznikiem. No i jest jeszcze Klaus, mówiąca złota rybka z mózgiem (i akcentem) sportowca z dawnego NRD, oraz Roger – uzależniony od alkoholu kosmita.

Każdy odcinek opiera się głównie na przerysowanych relacjach między bohaterami i absurdalnych gagach znikąd, więc świetnie sprawdza się wtedy, gdy fabuła jest mniej ważna niż chichotanie pod nosem. To serial bezczelny, nieprzewidywalny i często bardzo surrealistyczny.

9. LOONEY TUNES

Jeśli czasem łapie Cię nostalgia i tęsknisz za prostszymi czasami (nawet jeśli wcale takie nie były), to Looney Tunes to strzał w dziesiątkę. Krótkie, treściwe odcinki idealnie wypełniają czas na jednego jointa, a jednocześnie aż proszą się o wielogodzinny maraton.

Bohaterów znasz na pamięć, a żarty kręcą się wokół klasycznego slapsticku, przy którym znów śmiejesz się jak dziecko. Idealny haj na naprawdę dobry nastrój. Do tego oglądanie Looney Tunes po latach pozwala na nowo docenić wyjątkową animację, która zrobiła z tego serialu natychmiastowy – i ponadczasowy – klasyk.

8. F IS FOR FAMILY

Założenia serialu F is for Family czerpią wprost z dzieciństwa komika Billa Burra i pokazują pół-realistyczny obraz życia na amerykańskich przedmieściach. Utrzymany w stylu przypominającym King of the Hill, F is for Family to zdecydowanie wulgarna, dorosła wersja kreskówek.

Z obsadą głosową pełną znanych nazwisk – od Laury Dern po Sama Rockwella – trzydziestominutowe odcinki są w sam raz długie, by było mrocznie i zabawnie, ale też refleksyjnie. Idealne, jeśli lubisz humor podany z solidną porcją egzystencjalnych rozkmin.

7. BOB’S BURGERS

„Bob’s Burgers” to kolejna kultowa animacja o rodzinie, która potrafi być zaskakująco ciepła i wzruszająca. Serial opowiada o właścicielach niewielkiej restauracji z burgerami – Bobie i Lindzie Belcher – oraz ich trójce dzieci: Tinie, Genie i Louise. Cała siła tego tytułu tkwi w codziennych, ale niezwykle zabawnych dialogach między członkami rodziny.

Belcherowie mieszkają w bezimiennym miasteczku i regularnie wpadają na te same barwne postaci z okolicy. Poszczególne odcinki zwykle skupiają się na jednym wspólnym wątku dla całej rodziny albo dzielą historię na kilka równoległych linii, śledzących różne grupki bohaterów. A dla osób lubiących odrobinę szaleństwa przygotowano również widowiskowe, nieco surrealistyczne numery muzyczne.

6. ADVENTURE TIME

Kolejna propozycja dla tych, którzy tęsknią za beztroską dzieciństwa. „Pora na przygodę” od samego początku wciągnęła zarówno dzieci, jak i dorosłych. Oprawa graficzna jest jednocześnie przyjemna i niepokojąca, a humor działa na kilku poziomach. To właśnie taki rodzaj kreskówki, który przetarł szlak całym zastępom nowych, ekscentrycznych serii i bohaterów.

Z lekkim, baśniowo-surrealistycznym twistem, wyprawy Finna Człowieka i Jake’a Psa są idealne na wieczór, kiedy chcesz poczuć satysfakcję z ukończonej misji, nie ruszając się z kanapy, z bluntem w dłoni.

5. SIMPSONOWIE

Krąży popularny żart, że cokolwiek wymyślisz w kreskówkach, Simpsonowie zrobili to pierwsi. Od kiedy Homer, Marge, Bart, Lisa, Maggie i reszta mieszkańców Springfield pojawili się na ekranach w 1989 roku, serial zdążył przerobić praktycznie każdy możliwy motyw. Dzięki temu jest idealny dla jarających, którzy szukają różnorodności w tym, co oglądają na haju.

Serial pełen jest gościnnych występów niemal każdej znanej osobistości, a do tego pojawiają się w nim kosmici, rozbudowane numery muzyczne oraz cała masa postaci epizodycznych, które często dostają własne odcinki i wątki fabularne. Niezależnie od tego, co lubisz oglądać po buchu, na pewno znajdzie się odcinek — albo i pięć — Simpsonów, który idealnie podejdzie pod Twój klimat.

4. FAMILY GUY

Część uroku Family Guy polega na tym, że serial chętnie nawiązuje do własnych żartów, nawet sprzed wielu lat. Odcinki kręcą się wokół rodziny Griffinów – Petera, Lois, Chrisa, Meg, Stewie’ego i psa Briana – oraz ich znajomych i sąsiadów z Quahog.

Jeśli masz ochotę na wulgarną, satyryczną wizję amerykańskiego społeczeństwa, doprawioną gagami sytuacyjnymi i przerysowaną, komiksową przemocą, przy której Tarantino blednie, Family Guy wchodzi wyjątkowo lekko na fazie. Nieważne, czy uwielbiasz, czy nienawidzisz Petera – z dużym prawdopodobieństwem znajdziesz kogoś z rodziny Griffinów, z kim się utożsamisz – nawet jeśli będzie to pies albo niemowlak.

3. FUTURAMA

Jakby samo stworzenie serialu The Simpsons było małym wyczynem, Matt Groening poszedł o krok dalej – jego kolejny projekt naprawdę jest z innej planety. Dosłownie.

Akcja rozgrywa się tysiąc lat w przyszłości, a serial opiera się na szybkim tempie, błyskotliwych dialogach i postaciach, które momentami przypominają bohaterów The Simpsons. Podczas gdy Springfield czerpie z aktualnych zjawisk i współczesnego humoru, Futurama bawi się schematami i fantazjami klasycznego science fiction, torując drogę niezliczonym innym animacjom, takim jak Adventure Time czy Rick and Morty. Śledzimy losy dostawcy Fry’a, wiecznie pijącego robota Bendera i twardej, jednookiej kapitan Leeli, gdy kosmiczny chaos wymyka się spod kontroli.

2. SOUTH PARK

Albo to pokochasz, albo znienawidzisz – i całkiem możliwe, że już dawno wiesz, po której jesteś stronie. Za tym samym chorym geniuszem, który stworzył „Księgę Mormona”, stoi „South Park” – serial, który nigdy nie bał się być wulgarny, bluźnierczy, kontrowersyjny i po prostu zboczony. Akcja toczy się w South Park w stanie Kolorado, a my śledzimy losy czterech chłopaków – Stana, Kenny’ego, Cartmana i Kyle’a – którzy wplątują się w każdą możliwą, cudownie żenującą historię, jaką tylko można wymyślić.

Od 1997 roku serial nieprzerwanie serwuje widzom prześmiewcze żarty o pierdach, matkach, popkulturze, gwiazdach i całą masę powtarzających się motywów. Jedno jest pewne: nic nie przebije fazy po jaraniu i odwiecznego pytania – kto tym razem zabił Kenny’ego?

1. RICK I MORTY

Wyobraź sobie, że „Powrót do przyszłości” upił się, zrobił się dziwniejszy, a potem zamienił w kreskówkę. Dla niektórych z nas bycie na haju to wręcz warunek, żeby w pełni cieszyć się „Rickiem i Mortym”. Pod wieloma względami to serial, który miesza w sobie wszystko, co najlepsze z innych animacji. Na pierwszy rzut oka to komedia o rodzinie: Jerry i Beth Smith, ich dzieci Summer i Morty oraz ojciec Beth, Rick Sanchez.

Potem jednak klimat skręca w stronę „Futuramy” — pojawiają się alternatywne wymiary, podróże kosmiczne, obce cywilizacje i nieskończone wersje rzeczywistości. Wiele wątków brzmi tak, jakby ktoś po prostu spisał najbardziej odjechane pomysły z głowy zatopionego w chmurach palacza — i za to właśnie kłaniamy się „Rickowi i Morty’emu”. Mimo całego tego chaosu, główna relacja między tytułowymi bohaterami trzyma serial przy ziemi i pozwala im naprawdę rozwinąć się z sezonu na sezon.

Luke Sumpter

Luke Sumpter, absolwent kierunku Clinical Health Sciences (BSc Hons) i pasjonat uprawy roślin, od ponad siedmiu lat pracuje jako zawodowy dziennikarz oraz autor specjalizujący się w tematyce konopi i nauk medycznych.

Przeczytaj pełną biografię