Blog
Weed Vegan
4 min

Czy marihuana jest wegańska?

4 min

Wiele ekologicznych nawozów powstaje z produktów ubocznych pochodzenia zwierzęcego, dlatego trudno uznać je za przyjazne weganom. Poznaj bliżej rolnictwo wegańskie (veganic) i przekonaj się, jak łatwo można na nie przejść.

Jednym z głównych argumentów osób popierających marihuanę jest jej skuteczność jako leku. Naturalna marihuana, stosowana we właściwy sposób, może przynieść ulgę przy niektórych z najcięższych schorzeń znanych człowiekowi. W wielu przypadkach konopie oferują bardzo skuteczną opcję terapeutyczną.

Ale co z wpływem na naszą planetę? Faktem jest, że dziesięciolecia szkodliwych praktyk petrochemicznych, monokulturowych i przemysłowo-rolniczych dewastują Ziemię. Uprawa konopi również ma w tym swój udział – same tylko uprawy indoor pochłaniają ogromne ilości energii i pozostawiają znaczący ślad węglowy.

Wspaniale, rozwiązanie wydaje się proste! Wystarczy uprawiać ekologicznie, na zewnątrz, prawda? Niestety, sprawa jest nieco bardziej złożona.

KONOPIE TO ROŚLINA… JAK MOGĄ NIE BYĆ WEGAŃSKIE?

Pokrój w plasterki kilka pomidorków koktajlowych i posiekaj ser feta. Dorzuć rukolę, sałatę i ekologiczne liście wachlarzowe konopi. Całość skrop oliwą z oliwek. Na koniec szczypta soli morskiej, odrobina nasion chia, wszystko dokładnie wymieszaj. Właśnie przygotowałeś sobie wyborną „San Francisco Bay Area Vegan Salad Supreme”!

Znowu wprowadzeni w błąd – nie do końca. Na pewno danie jest wegetariańskie, ale już niekoniecznie wegańskie.

Rozbijmy to na czynniki pierwsze. Dieta wegańska składa się z produktów, które nie pochodzą od zwierząt. Weganizm to więc nie tylko sposób odżywiania, ale też szersza filozofia życia. Różni się od wegetarianizmu, bo wegetarianie odrzucają jedynie mięso, natomiast jedzą jajka i nabiał. Dla jasności nazywa się ich czasem laktoowowegetarianami. Wega*n* z zasady nie spożywa niczego, co powstało z udziałem zwierząt – bezpośrednio lub pośrednio. W tym sensie rośliny konopi wcale nie muszą być wegańskie.

NIEWEGAŃSKIE NAWOZY

Rukola i sałata nie potrzebują niczego więcej niż delikatnych, organicznych nawozów, by rosnąć bujnie, soczyście zielone i smaczne. Pomidor i konopia to już zupełnie inna liga – to wymagające, „wysokowydajne” gatunki. Aby uzyskać doskonałe plony, potrzebują dodatkowej porcji składników odżywczych.

Każdy doświadczony, organiczny ogrodnik ma w szafce cały zestaw naturalnych dodatków. Typowe nazwy to m.in. mączka kostna, mączka z piór, suszona krew czy hydrolizat rybny. Często występują pod różnymi wariantami tych określeń albo pod przyjaźnie brzmiącymi, handlowymi nazwami w rodzaju „fish mix” czy „sea tea”. Wszystkie łączy jednak jedno: są „organiczne” w tym sensie, że nie pochodzą z przemysłu petrochemicznego, ale powstają bezpośrednio jako produkt uboczny intensywnej hodowli zwierząt.

Mączka kostna to odpad z rzeźni – suszone kości mielone na drobny proszek. Mączka z krwi to w zasadzie nic innego jak suszona krew, głównie bydlęca, choć w praktyce może się tam znaleźć krew z różnych etapów przetwórstwa, od rzeźni po zakłady pakujące mięso.

Hydrolizat rybny jest morskim odpowiednikiem takich nawozów. Ryby, które nie nadają się do sprzedaży, trafiają do odrzutu, są mielone, rozdrabniane i upłynniane, a następnie rozlewane do butelek jako gotowy produkt. W takim ujęciu „rolnictwo organiczne” przestaje nagle wyglądać aż tak niewinnie i „organicznie”.

UPRAWA WEGANICZNEJ MARIHUANY

Prawda jest taka, że mączki kostne, krwiowe i rybne to naprawdę znakomite, sprawdzone od pokoleń dodatki. Nie są żadnym nowoczesnym wymysłem przemysłu. Wręcz przeciwnie – ich stosowanie sięga najdawniejszych zapisów historycznych. Już dawno temu wiedziano, że wysiew kukurydzy nad zakopanymi rybimi głowami daje świetne plony nawet na słabych glebach. Były to czasy, gdy rybołówstwo wciąż pozostawało zrównoważoną działalnością człowieka.

Dziś te stare praktyki nadal mają swoje miejsce. Stanowią przeciwwagę dla masowego użycia agresywnej chemii i pozwalają tworzyć bezpieczniejsze, bardziej przyjazne środowisku systemy produkcji na dużą skalę. Przy okazji uczą rolników, że istnieją alternatywy dla niebezpiecznych nawozów chemicznych. Ostatecznie nawozy mogą działać wydajniej, ale wciąż opierają się na błędnym założeniu.

Termin „weganiczny” łączy w sobie idee weganizmu i upraw ekologicznych w jednym słowie. Imponujące przyspieszenie wzrostu roślin można osiągnąć także przy użyciu nawozów niezawierających składników odzwierzęcych. Wymaga to jedynie zrozumienia różnic między poszczególnymi metodami.

GLOBALNY WPŁYW

Paliwa kopalne i produkcja zwierzęca to dwa główne czynniki napędzające globalne ocieplenie oraz wylesianie. Odpowiadają łącznie za około 60% wszystkich antropogenicznych emisji gazów cieplarnianych – to przytłaczająca liczba. W praktyce oznacza to, że uprawa weganicznej marihuany pomaga nie tylko naszemu organizmowi, ale również całej planecie. Roślinne produkty spożywcze wytwarzane z weganicznej marihuany są w 100% wolne od składników odzwierzęcych. Taki sposób uprawy jest nieporównywalnie bardziej zrównoważony i – także z punktu widzenia fizjologii – znacznie logiczniejszy niż tradycyjne metody.

ZALETY I WADY UPRAWY WEGANICZNEJ

W zasadzie trudno wskazać poważne wady uprawy wegańskiej. Gdy nawozy pochodzenia zwierzęcego pojawiły się po raz pierwszy, szybko zyskały popularność dzięki poczcie pantoflowej i łatwej dostępności. Krew bydlęca w latach 40. była prosta do zdobycia. Z kolei wodorosty były wtedy towarem niemal nieosiągalnym, jeśli mieszkało się z dala od wybrzeża.

Dziś sytuacja wygląda zupełnie inaczej. Tak jak kiedyś uzupełniało się szafki i uczyło uprawy organicznej z użyciem mączek zwierzęcych, tak samo można podejść do uprawy wegańskiej – w praktyce niewiele się zmienia. Kluczowa różnica polega na tym, że jest to po prostu przejście z „rośliny na roślinę”. Przy właściwym prowadzeniu uprawa wegańska zapewnia składniki pokarmowe w 100% biodostępne dla roślin. Teoretycznie nic się nie marnuje. Nawozy zwierzęce wymagają czasu, aby zostać rozłożone, i mocno obciążają mikroorganizmy glebowe. Pozostawiają też resztki, których nie da się w pełni wypłukać, co wpływa na smak i zmienia profil gleby. Wegańskie nawożenie nie powoduje takich problemów i w praktyce jest dla gleby niemal bezstresowe.

Nie ma spadku plonów, mocy ani zawartości CBD. Profil smakowy pozostaje porównywalny. Niektórzy twierdzą wręcz, że dzięki mniejszemu wysiłkowi fizjologicznemu potrzebnemu do przyswojenia wegańskich składników odżywczych można uzyskać wyższe zbiory. Na ostateczny werdykt trzeba jeszcze poczekać, ale z pewnością uprawa wegańska nie powinna w żaden sposób szkodzić Twojemu ogrodowi.

Oto kilka przykładów odmian, które świetnie sprawdziły się w systemie wegańskim:

Veganic Strawberry Cough – 1. miejsce, High Times Seattle, 2013
Veganic Rosin z kwiatów Strawberry Banana – 1. miejsce, High Times Non-Solvent Medical Hash Award, 2016
Veganic Dragon Balm – 2. miejsce, Medical Topicals, 2016
Veganic L.A. Confidential – 2. miejsce, Best Indica, 2016
Veganic Ghost Train Haze – 2. miejsce, Best Sativa, 2016

A to tylko wycinek znacznie dłuższej listy.

Jedyna realna wada uprawy wegańskiej jest w gruncie rzeczy taka sama jak w przypadku nawozów zwierzęcych: ten system słabo współgra z czystymi instalacjami hydroponicznymi. Uprawa w podłożu z coco jest jak najbardziej do ogarnięcia, ale zaleca się konfigurację typu drain-to-waste. Systemy DWC/RDWC są niestety bardzo trudne w obsłudze, a duże zbiorniki i rezerwuary z wodą łatwo sprzyjają rozwojowi bakterii beztlenowych.

Kolejny argument przeciwko uprawie wegańskiej dotyczy dostępności gotowych produktów. To wciąż stosunkowo nowe podejście, więc trzeba trochę poszukać. Poza możliwością warzenia własnej herbatki kompostowej dostępnych jest tylko kilka nawozów butelkowanych – ta kategoria nie jest jeszcze powszechnie znana. Wymaga to odrobiny dodatkowego zaangażowania i skrupulatności przy zaopatrywaniu się w takie produkty, ale i tak nie ma porównania z próbą zdobycia wodorostów w górskiej wiosce w 1940 roku. A wraz z upływem czasu uprawa wegańska będzie tylko coraz łatwiejsza.

Adam Parsons
Adam Parsons
Adam Parsons – zawodowy dziennikarz specjalizujący się w tematyce konopi, copywriter i autor – od wielu lat współtworzy zespół Zamnesii. Na co dzień zajmuje się szerokim zakresem zagadnień: od CBD, przez psychodeliki, po wiele innych powiązanych tematów. Przygotowuje artykuły blogowe, poradniki oraz testuje i opisuje stale rosnącą gamę produktów.
Aktualności Fakty
Wyszukiwanie w kategoriach
lub
Wyszukaj