Historia medycznej marihuany

Konnopia to święte zioło. Znana pod wieloma nazwami i od wieków używana na całym świecie. Marihuana rozwijała się razem z ludzkością. Oto garść historii konopi – wsadź to do lufki i zaciągnij się!
Na początku była marihuana. Dokładnie tak – konopie są niemal tak stare jak dinozaury. W rzeczywistości rośliny te najlepiej czują się w klimacie przypominającym jurę. Święte zioło pojawiło się na Ziemi na długo przed człowiekiem. A gdy tylko się zjawiliśmy, powstała symbiotyczna relacja, która trwa do dziś.
Wiemy na pewno, że chiński cesarz Shen Nong eksperymentował z nalewkami z konopi, ale najprawdopodobniej roślinę tę uprawiało wiele starożytnych cywilizacji. Ludzkie ciało ma układ endokannabinoidowy, stworzony do współdziałania z kannabinoidami. Przy zerowej liczbie śmiertelnych przypadków od zarania cywilizacji konopie uchodzą za pierwotny, naturalny lek. Cofnijmy się w czasie i przyjrzyjmy się najciekawszym momentom w dziejach medycznego wykorzystania konopi.
Wczesne medyczne zastosowanie konopi w chinach

„Ma” – tak brzmi jednosylabowe chińskie określenie na konopie, co sprawia, że w pewnym sensie można je uznać za „matkę” rolnictwa. Dzięki tej wytrzymałej, jednorocznej roślinie rolnicze Chiny uzyskały ogromną przewagę nad społecznościami zbieracko-łowieckimi – konopie stanowiły bowiem pewne źródło pożywienia i niezwykle trwałego włókna tekstylnego. Oprócz zastosowań leczniczych i włókienniczych przez tysiąclecia były jednym z dwóch–trzech najważniejszych roślinnych źródeł żywności w Chinach – nasiona konopi obfitują w białko, witaminy z grupy B oraz aminokwasy.
Odkrycia w egipskich ruinach datowanych na około 1600 r. p.n.e. ujawniły dowody na wykorzystywanie marihuany w celach medycznych, a wykopaliska na stanowiskach hebrajskich wskazują na używanie jej do ułatwiania porodu już setki lat przed naszą erą. Jednak to właśnie „Ma” stała się jednym z filarów chińskiej kultury – od zarania dziejów aż po współczesność.
Jak ważne były konopie w starożytnych Chinach, pokazuje znalezisko tkaniny konopnej w grobowcu z czasów dynastii Chou (1122–1249 p.n.e.). W księdze „Rite of Rites” (ok. 200 r. p.n.e.) zapisano, że żałobnicy powinni nosić odzież z konopi, aby okazać szacunek zmarłym – zwyczaj ten przetrwał w kulturze chińskiej do dziś.
Jednym z przełomowych wynalazków, powstałych około 200 r. p.n.e. w Chinach, był papier z włókien konopi. Choć przez ponad dziewięć stuleci pilnie strzeżono tajemnicy jego wytwarzania, z czasem stał się on kluczowy dla szybkiego rozwoju cywilizacji na całym świecie. Medyczne i przemysłowe wykorzystanie konopi sięgało jednak w Chinach tysięcy lat wstecz, dzięki czemu kraj ten zyskał historyczne miano „ziemi morwy i konopi”.
Uzdrowiciele w dawno minionych Chinach próbowali leczyć rozmaite choroby, uderzając w wezgłowia łóżek pacjentów łodygami konopi ozdobionymi wizerunkami węży, jednocześnie wypowiadając zaklęcia, które miały wypędzić demony uznawane za przyczynę fizycznych dolegliwości. Japońscy kapłani shintō używali do podobnych ceremonii krótkiej różdżki oplecionej niebarwionymi włóknami konopi, wierząc, że czystość białych włókien wypędza złe duchy. Racjonalne myślenie może dziś uznać te praktyki za zabobony, ale czy nie intryguje Cię, skąd wzięły się rytuały, które przetrwały tak wiele stuleci?
Yin, yang i konopie

Chiński cesarz Shen-Nung, który rządził około 2800 r. p.n.e., został ubóstwiony za to, że wprowadził w swoim kraju stosowanie leków. Według legend miał półprzezroczysty brzuch i każdego dnia spożywał nawet 70 różnych roślin, by obserwować ich działanie i właściwości. Zestawienie setek opisanych przez niego środków leczniczych nosi nazwę Pen Ts'ao i jest jednym z najstarszych znanych tekstów medycznych.
Według Pen Ts'ao kwiaty żeńskiej rośliny marihuany zawierają największe nagromadzenie energii yin – w filozofii i medycynie chińskiej „yin” łączy się z pierwiastkiem żeńskim, podczas gdy jego przeciwieństwem jest „yang”, męski, twórczy aspekt. Ma-fen (kwiaty żeńskich roślin konopi) stosowano, by uzupełniać niedobór yin, między innymi przy wyczerpaniu menstruacyjnym, reumatyzmie, malarii, beri-beri, zaparciach czy roztargnieniu.
W Pen Ts'ao wspominano także, że zbyt obfite jedzenie nasion konopi może sprawiać, iż człowiek zaczyna widzieć demony, ale jednocześnie długotrwałe, regularne spożywanie nasion Ma ma umożliwiać kontakt ze światem duchów. To Shen-Nung miał również nauczyć Chińczyków uprawy konopi na odzież i inne wyroby tekstylne – ta sztuka rolnicza do dziś jest praktykowana na chińskiej prowincji.
Ma-Yo (konopie) – zastosowanie medyczne
Aby wywoływać wizje, taoistyczni alchemicy już w I wieku naszej ery wdychali dym z palonych nasion konopi. Uważano, że takie wizje są drogą do nieśmiertelności, a marihuanie przypisywano działanie odmładzające ciało i umysł. Słynny chirurg z II wieku n.e., Hua T'o, przeprowadzał skomplikowane operacje z użyciem Ma-yo – mieszanki żywicy konopnej i wina – jako środka znieczulającego. Dzięki Ma-yo zabiegi, nawet amputacje, były stosunkowo bezbolesne. W X wieku n.e. preparaty Ma stosowano do obniżania gorączki, ułatwiania porodu, leczenia reumatyzmu oraz „oczyszczania” krwi.
Starożytni Grecy a konopie

Starożytni Grecy nazywali ją kannabis. Już w VI wieku p.n.e. greccy żeglarze handlowali po całym Morzu Egejskim wyjątkowo wytrzymałymi wyrobami z twardych łodyg konopi, a archeolodzy odkryli wiązki włókien konopnych na kartagińskim statku handlowym, który zatonął w pobliżu Sycylii około 300 r. p.n.e. Herodot, wielki grecki historyk, pisał około 450 r. p.n.e., że Trakowie wytwarzali z konopi wysokiej jakości odzież.
Czterysta lat później Plutarch wspominał, że Trakowie odcinali wierzchołkową część rośliny kannabis i wrzucali ją w ogień, a dym, który się wtedy unosił, sprawiał, że osoby wdychające opary wpadały w odurzenie. Był to zwyczaj zupełnie obcy ludowi Zeusa, znanemu raczej z zamiłowania do wina.
W literaturze greckiej znaleźć można też krótką wzmiankę o wykorzystaniu kannabis około 400 r. p.n.e. w leczeniu bólu pleców, ale był to jedyny znany medyczny sposób użycia konopi w starożytnej Grecji. Wiadomo natomiast, że w tym samym okresie zarówno Arabowie, jak i Żydzi stosowali kannabis w celach leczniczych.
W 70 r. n.e. grecki lekarz znany jako Discordes, zatrudniony przez Rzymian do badań, zgromadził ogromną wiedzę na temat roślin leczniczych. Owocem jego podróży była książka Materia Medica, w której opisał rośliny, ich lokalne nazwy, środowisko występowania oraz wskazania do stosowania przy konkretnych dolegliwościach.
Łącznie opisał około 600 roślin, wśród których zidentyfikował także Cannabis sativa L. (od greckiego kannabis). Wskazywał, że nadaje się ona do wyrobu lin oraz że jej nasiona dostarczają soku, który może łagodzić bóle ucha i zmniejszać popęd seksualny. Materia Medica Discordesa odniosła ogromny sukces, została przetłumaczona na niemal wszystkie języki ówczesnego świata i przez co najmniej 1500 lat pozostawała jednym z podstawowych podręczników medycyny zachodniej.
Konopie jako lek w starożytnym Egipcie
Spośród wszystkich dawnych cywilizacji wiemy na pewno, że Egipcjanie wykorzystywali konopie jako lekarstwo na kilka różnych sposobów. Dzięki odkryciom piramid, grobowców oraz bogatej tradycji piśmienniczej ludu egipskiego możemy dziś lepiej zrozumieć, jak dużą rolę odgrywały konopie w ich życiu codziennym i medycynie.
Najstarsze egipskie artefakty wspominające konopie jako środek leczniczy pochodzą z Papirusu z Ramesseum z ok. 1700 r. p.n.e. W Papirusie Ramesseum III konopie pojawiają się jako lek na jaskrę, zaćmę, hemoroidy, krwawienia z dróg rodnych, a nawet środek łagodzący objawy nowotworów.
Papirus Ebersa, datowany na ok. 1550 r. p.n.e., bardzo szczegółowo opisuje zastosowania medycznej marihuany. To jeden z najstarszych zachowanych w całości podręczników medycznych, w którym wymieniono liczne preparaty z konopi stosowane w celu uśmierzania bólu i stanów zapalnych. W tekście wspomina się też wyraźnie o kobietach używających marihuany, by łagodzić depresję oraz bóle menstruacyjne.
Związek między kobietami a marihuaną widoczny jest również w sposobie przedstawiania niektórych bóstw. Szeszat, staroegipska bogini mądrości, była często ukazywana z liściem konopi nad głową. Z kolei Bastet, kocia bogini wojny, miała wykorzystywać marihuanę w swojej magii. Uważa się, że wyznawcy tych bogiń mogli spożywać konopie także podczas uroczystości i rytuałów.
Być może najciekawszy dowód na związek starożytnych Egipcjan z konopiami przyniosły odkrycia grobowców faraonów. Gdy w 1881 r. odnaleziono grobowiec Ramzesa II, pojawiło się zupełnie nowe spojrzenie na rolę konopi w starożytnym Egipcie. Analiza zmumifikowanych szczątków wykazała obecność śladów konopi w organizmach mumii.
Wszystko to wskazuje, że starożytni Egipcjanie dobrze znali zarówno lecznicze właściwości marihuany, jak i jej działanie rekreacyjne, używane podczas zabaw i obrzędów.
Nic więc dziwnego, że współcześni hodowcy czerpią inspirację z mitologii i historii Egiptu. Istnieje nawet hiszpański bank nasion o nazwie Pyramid seeds, który stworzył odmiany takie jak Anubis czy Tutankhamon.
Anglia i konopie
Angielskie słowo canvas (płótno) wywodzi się od słowa cannabis, co jest etymologicznym śladem ogromnego znaczenia włókna konopnego dla rozwoju europejskiej technologii morskiej. Ekspansja europejskich mocarstw kolonialnych na odległe obszary świata nie byłaby możliwa bez rozwoju technologii opartych na konopiach.
Dla przykładu, w 1492 roku, podczas transatlantyckich wypraw Kolumba, jego statki miały w olinowaniu i żaglach ponad osiemdziesiąt ton włókna konopnego. Był to efekt niezliczonych godzin pracy chłopów uprawiających i zbierających konopie, które z czasem stały się jednym z najważniejszych surowców przemysłowych w wielu rozwijających się krajach. Równocześnie wiedza Europejczyków o medycznym zastosowaniu konopi ograniczała się do pism Dioskurydesa oraz do nieudokumentowanych domowych sposobów leczenia przekazywanych z pokolenia na pokolenie od czasów średniowiecza.
Medyczne zastosowanie konopi w renesansie

Gdy zachodnia cywilizacja wychodziła ze średniowiecza i wchodziła w epokę renesansu, odkryto wiele nowych, kluczowych faktów – w tym liczne korzyści płynące ze stosowania medycznej marihuany. W 1621 roku Robert Burton w dziele „Anatomia melancholii” zasugerował, że konopie mogą być przydatne w leczeniu depresji. W 1982 roku New London Dispensary, przez krótki czas, uwzględniała w swoim repertuarze terapeutyczne zastosowanie nasion marihuany w leczeniu kaszlu i żółtaczki.
W 1794 roku opisano dalszy wzrost wiedzy na temat leczniczych właściwości konopi. Wskazywano, że roślina ta może pomagać w leczeniu kaszlu, chorób wenerycznych oraz nietrzymania moczu. Zauważono również, że choć najczęściej wykorzystywano nasiona, inne części rośliny także wymagają zbadania.
W 1814 roku Nicholas Culpepper opublikował książkę, w której zebrał wszystkie znane wówczas medyczne zastosowania konopi. Oprócz wcześniej opisanych właściwości wymienił nowe, takie jak łagodzenie kolek, uspokajanie „humorów” jelit, tamowanie uciążliwych krwawień, zmniejszanie obrzęków głowy oraz redukcja bólu stawów.
Culpepper zasugerował również, że konopie można stosować jako dodatek do maści przeznaczonych do leczenia oparzeń. Brak jest historycznych dowodów na to, by europejscy lekarze byli świadomi psychoaktywnych efektów konopi przed rozpoczęciem eksploracji Indii – to właśnie kontakt z tamtejszą kulturą znacznie poszerzył europejską wiedzę o tej roślinie.
Dwa główne typy konopi (Indica i Sativa)
W 1753 roku szwedzki botanik Karol Linneusz ukończył jak dotąd najpełniejsze kompendium klasyfikacji roślin zatytułowane Species Plantarum. Linneusz przejął od Dioskoridesa nazwę Cannabis sativa, ale niemal od razu botanicy zaczęli dyskutować, że nowo opisana indyjska odmiana konopi różni się od dobrze już znanej europejskiej Cannabis sativa, uprawianej zarówno w celach przemysłowych, jak i medycznych.
W 1783 roku francuski biolog Jean Lamarck porównał obie odmiany w swoim dziele Encyclopédie. Opisał, że Cannabis sativa, powszechnie wykorzystywana do produkcji włókna i tkanin, osiąga zwykle 12–16 stóp wysokości, ma długie łodygi, skąpe ulistnienie i smukłe liście. Konopie pochodzące z Indii były zupełnie inne – zazwyczaj dorastały do 4–5 stóp i tworzyły gęste, krzaczaste skupiska szerokich liści. Lamarck nadał więc tej drugiej odmianie nazwę Cannabis indica, od kraju jej pochodzenia.
Istnieją setki podgatunków konopi, a botanicy wciąż spierają się o ich dokładną klasyfikację. Większość specjalistów zgadza się jednak, że spośród wszystkich obecnie znanych odmian możemy wyróżnić co najmniej dwa wyraźnie różne typy. W 1913 roku Lyster Dewey, specjalista od konopi włóknistych i botanik z amerykańskiego Departamentu Rolnictwa, odnotował w roczniku USDA, że Cannabis indica wyraźnie różni się wyglądem od licznych form zebranych przez ten departament z nasion pozyskanych niemal ze wszystkich krajów, w których roślinę tę się uprawia.
Różne zastosowania Cannabis sativa i Cannabis indica
Nowsze hybrydy zmieniły pierwotne właściwości roślin konopi, ponieważ hodowcy od lat selektywnie wzmacniają określone cechy. W efekcie granica między dwoma głównymi typami konopi mocno się zatarła. Mimo to naturalne skłonności każdej z tych grup nadal są obecne – choć już w złagodzonej, zmodyfikowanej formie.
Wysokie łodygi Cannabis sativa są zazwyczaj uprawiane na potrzeby przemysłu włókienniczego i nasiennego, natomiast niższe, krzaczaste rośliny Cannabis indica najczęściej hoduje się ze względu na ich właściwości medyczne i psychoaktywne, skoncentrowane w kwiatach. Odmiany Cannabis sativa przeznaczone do zastosowań przemysłowych zawierają zazwyczaj jedynie śladowe ilości związków psychoaktywnych. Odpowiednio prowadzona uprawa może jednak podnieść zawartość terapeutycznych składników w wybranych typach Cannabis sativa ponad standardowy poziom.
Bardziej potentna Cannabis indica różni się tym, że ze względu na krótkie, gęsto rozgałęzione łodygi praktycznie nie znajduje zastosowania jako roślina włóknista. Choć ta cecha dobrze oddaje naturalne tendencje dwóch głównych typów konopi, wielu hodowców odmian medycznych doszło do wniosku, że najsilniejsze i najbardziej wszechstronne szczepy powstają z połączenia najlepszych właściwości obu form.
Zastosowanie konopi w hinduizmie
Najprawdopodobniej wywodząc się z Chin, konopia rozprzestrzeniła się na zachód przez Azję, Azję Mniejszą i obszar Morza Śródziemnego, gdzie była wykorzystywana przez wiele dawnych kultur. Z czasem – jak podają zachodni historycy – cannabis przeniknęła do niemal wszystkich cywilizacji świata. Nauki hinduistyczne przedstawiają jednak inną perspektywę, ponieważ Cannabis indica pojawia się już w Wedach, jednej z czterech najświętszych ksiąg.
Spisane około 4000 lat temu Wedy opisują legendy o podbojach, zmaganiach i duchowym rozwoju, które wpływają na każdy aspekt tradycyjnego życia hinduskiego. Wśród wielu innych mitów Wedy wspominają o bogu Śiwie, jednym z trzech najważniejszych bóstw hinduizmu, który w upalny dzień orzeźwił się, jedząc liście marihuany. Śiwa uczynił z nich swój ulubiony przysmak i otrzymał przydomek Pana Bhang.
Bhang, ganja i charas

Bhang to tradycyjny indyjski napój na bazie konopi, wymieszanych z rozmaitymi ziołami i przyprawami, który od wieków cieszy się w Indiach dużą popularnością. Bhang działa łagodniej niż ganja, czyli susz z kwitnących wierzchołków roślin używany zarówno do palenia, jak i jedzenia. Charas, silniejsze niż zarówno bhang, jak i ganja, powstaje z ręcznie pozyskiwanej żywicy z kwiatostanów konopi zbieranych w pełni kwitnienia.
Charas ma postać gęstej, lepkiej żywicy i mocą niemal dorównuje skoncentrowanej żywicy konopnej znanej jako haszysz. Od tysięcy lat te odurzające preparaty z marihuany towarzyszą niemal każdemu aspektowi tradycyjnego życia w Indiach – od rytualnego kultu, przez codzienne przetrwanie, po przygotowania wojowników do bitwy i przyszłych małżonków do ślubu. Indyjska kultura sięga po tę roślinę przy niemal każdej ważnej okazji, w ten sposób oddając cześć swojemu bogu Śiwie.
Religijne wykorzystanie konopi
Czwarta z Wed, Atharwaweda, którą w wolnym tłumaczeniu można oddać jako „nauka o zaklęciach”, zalicza bhang do jednego z pięciu królestw ziół uwalniających człowieka od trosk i niepokojów. Choć ta myśl przypomina nieco zachodnie koncepcje, mądrość subkontynentu indyjskiego nie ogranicza się do ram logiki newtonowskiej. Starożytny mit hinduistyczny opowiada o czasach sprzed stworzenia świata, gdy bogowie ubijali kosmiczną górę w poszukiwaniu nektaru nieśmiertelności. Głosi on, że rośliny marihuany wyrastały wszędzie tam, gdzie krople tego nektaru spadały na ziemię.
Inne mistyczne sutry wspominają o Siddharcie, późniejszym Buddzie Oświeconym, który miał przez sześć lat utrzymywać się przy życiu, jedząc zaledwie jedno nasiono marihuany dziennie, zanim osiągnął przebudzenie. Choć w dosłownym sensie wydaje się to nierealne, legenda przypomina, że hinduiści oraz buddyści tantryczni w Tybecie, Nepalu i północnych Indiach od wieków traktują konopie jako ważny sakrament w wielu rytuałach religijnych.
Medyczne zastosowanie konopi w Indiach

Tradycyjna medycyna indyjska od bardzo dawna wykorzystuje konopie na wiele sposobów – między innymi przy leczeniu gorączki, udaru słonecznego, czerwonki czy trądu. Uważa się, że konopie mogą przyspieszać trawienie, wyostrzać intelekt, pomagać usuwać flegmę, zwiększać czujność oraz działać jak eliksir życia. Medycyna hinduska, w przeciwieństwie do zachodniej nauki, obejmuje również wymiar duchowy – mówi się, że ganja przynosi upodobanie Śiwie, królowi bogów, który zawsze jest zadowolony z takiej ofiary.
Więź między Śiwą a ganją uznaje się za kluczową dla zachowania równowagi fizycznej i psychicznej. Według Rajvallabhy, hinduskiego tekstu z XVII wieku, to „spełniające pragnienia” ziele miało zostać przekazane ludziom dla dobra całej ludzkości. Głosi się, że u osób regularnie z niego korzystających wywołuje radość i łagodzi poczucie smutku.
Wygnanie konopi
W kulturze Indii roślina marihuany jest czczona zarówno jako sakrament, jak i błogosławieństwo – za jej pośrednictwem człowiek może obcować z siłami kosmosu i jednoczyć się z bogami. Choć zachodnie społeczeństwa zazwyczaj odrzucają subiektywne doświadczenia duchowe, nie sposób zignorować tych głęboko zakorzenionych przekonań. W 1893 roku, po zakrojonych na szeroką skalę badaniach używania konopi w południowoazjatyckiej kolonii, rząd brytyjski opublikował najobszerniejszy do tamtej pory raport o konopiach – sprawozdanie Indyjskiej Komisji ds. Narkotyków z Konopi (Indian Hemp Drugs Commission).
Wieloletnie badania doprowadziły do wniosku, że preparaty z konopi nie są szkodliwe dla mieszkańców Indii, a próba oderwania tej kultury od jej duchowego środka odurzającego byłaby poważnym błędem. Mimo to w 1986 roku Jednolita konwencja o środkach odurzających wprowadziła globalny zakaz marihuany.
Zakaz objął kraje Azji, Afryki, Bliskiego Wschodu i Ameryki Południowej, których historia stosowania konopi sięga czasów sprzed przybycia ciężkich, konopnych żaglowców z odległych zakątków świata.
Regulacja konopi
W pierwszych latach istnienia kolonii amerykańskich produkty z konopi przemysłowych odgrywały kluczową rolę w światowym handlu. Uprawy konopi były regulowane przez władze, jednak różnorodne medyczne zastosowania rośliny marihuany pozostawały w dużej mierze nieznane zarówno w Nowym, jak i w Starym Świecie. Dopiero gdy mieszkańcy Zachodu poznali szerokie spektrum terapii konopnych stosowanych w medycynie indyjskiej, wpływ Cannabis Indica na europejską i amerykańską praktykę lekarską okazał się szybki i bardzo znaczący.
Terapie konopne

W XIX wieku, po dogłębnym zapoznaniu się z indyjską literaturą medyczną i licznych rozmowach z tamtejszymi uczonymi na temat konopi, chirurg Kompanii Wschodnioindyjskiej William B. Shoughnessy rozpoczął badania nad Cannabis indica na pacjentach, zwierzętach, a nawet na samym sobie.
Shoughnessy wprowadził do Europy i Ameryki nowe medyczne zastosowania konopi. W 1839 roku opublikował pracę zatytułowaną The Preparation of the Indian Hemp and Ganja. Odkrył, że konopie łagodzą objawy reumatyzmu, drgawek oraz skurczów mięśni wywołanych tężcem i wścieklizną. To opracowanie do dziś stanowi ważny punkt odniesienia dla współczesnych badań.
Pod koniec XIX wieku, po publikacjach Shoughnessy’ego, w zachodniej medycynie zaczęto coraz częściej sięgać po terapie z użyciem konopi. W 1840 roku francuski lekarz Louis Aubert-Roche wydał książkę poświęconą stosowaniu haszyszu w łagodzeniu objawów duru brzusznego i dżumy.
W 1854 roku w United States Dispensatory opisano liczne zastosowania ekstraktów z konopi, m.in. w leczeniu dny moczanowej, neuralgii, tężca, wodowstrętu, cholery, drgawek, spastyczności, histerii, stanów depresyjnych, psychoz, krwotoków z macicy, a także jako środka wspomagającego skurcze porodowe.
W 1890 roku sir John Russell Reynolds, osobisty lekarz królowej Wiktorii, uznał konopie za użyteczne w terapii bolesnego miesiączkowania, migren, neuralgii, drgawek i bezsenności. Reynolds podkreślał, że konopie są jednym z najskuteczniejszych środków w leczeniu bolesnych schorzeń. Nie wiadomo, czy on lub inni lekarze zachodni znali zalecenia spisane ponad tysiąc lat wcześniej przez chińskiego cesarza Shen Nunga.
Publikacje prac medycznych
W latach 1840–1890 opublikowano ponad 100 prac medycznych opisujących zastosowanie konopi w leczeniu braku apetytu, bezsenności, migrenowych bólów głowy, bólu, mimowolnych drgawek, uporczywego kaszlu oraz objawów odstawienia alkoholu i uzależnień od opiatów. Sir William Osler, uznawany za ojca współczesnej medycyny, w swoim podręczniku medycznym z 1915 roku pisał, że konopie są najskuteczniejszym sposobem leczenia migren.
W tamtym okresie na rynku północnoamerykańskim dostępnych było co najmniej 30 różnych preparatów z konopi produkowanych przez wiodące firmy farmaceutyczne, mimo że morfina, aspiryna i inne leki stopniowo wypierały tradycyjne ziołolecznictwo.
Zdelegalizowanie konopi w wyniku Marijuana Tax Act

Thomas Jefferson, George Washington i wielu innych ojców założycieli Stanów Zjednoczonych wychwalało liczne zastosowania konopi, jednak ich zdanie zostało zbagatelizowane przez rewolucję przemysłową i gwałtowną zmianę wartości amerykańskiego społeczeństwa.
Polityka wewnętrzna, napędzana kapitalistycznymi interesami oraz uprzedzeniami wobec osób kolorowych – głównych użytkowników konopi w celach rekreacyjnych – doprowadziła do uchwalenia ustawy Marijuana Tax Act z 1937 roku. Na jej mocy nałożono zaporowy podatek, który w praktyce zdelegalizował wszelkie zastosowania konopi.
Podczas zamkniętych posiedzeń Kongresu w 1937 roku Amerykańskie Stowarzyszenie Medyczne stanowczo sprzeciwiło się zakazowi medycznej marihuany. W swoim zeznaniu dr Williams C. Woodward ostro skrytykował przebieg obrad i ich cel. Odpowiedział ustawodawcom:
„We wszystkich wystąpieniach, które do tej pory Państwo słyszeli, nie padła ani jedna wzmianka o nadużyciach ze strony lekarzy czy nadmiernym wydawaniu leku przez farmaceutów. Tymczasem ciężar tej ustawy w największym stopniu spada właśnie na lekarzy i farmaceutów, a pozwolę sobie dodać, że prawdopodobnie jeszcze bardziej na wszystkich rolników w naszym kraju.
Wciąż nie rozumiemy, Panie Przewodniczący, dlaczego projekt tej ustawy przez ostatnie dwa lata powstawał w tajemnicy, bez jakiejkolwiek inicjatywy skierowanej choćby do środowiska medycznego, dla którego rzekomo jest przygotowywany. Żaden człowiek medycyny nie skojarzyłby tego aktu z lekiem bez dokładnego przeczytania, choćby dlatego, że marihuana nie jest nazwą leku, a jedynie potocznym określeniem konopi”.
Wprowadzając do debaty meksykański slangowy termin „marijuana” i przedstawiając w fałszywym świetle standardowy lek stosowany w medycynie od blisko stulecia, ustawa podatkowa z 1937 roku stała się podręcznikowym przykładem zjawiska, które krytyk społeczny Noam Chomsky nazwał później „produkowanie przyzwolenia” (manufacturing consent). Komisja nie wydawała się ani zaniepokojona, ani zawstydzona nadużyciem procesu demokratycznego. Na bezpośrednią i szczerą ocenę dr. Woodwarda odpowiedziano mu w następujący sposób:
„Nie wykazuje pan w tej sprawie współpracy. Jeśli chce pan zgłaszać uwagi do projektów ustaw, powinien pan przedstawić jakieś konstruktywne propozycje, a nie jedynie krytykę i stawianie przeszkód na drodze do realizacji tego, co rząd próbuje osiągnąć”.
Upadek przemysłu konopnego zbudowany na kłamstwach

Mimo sprzeciwu Amerykańskiego Towarzystwa Medycznego oraz kilku firm farmaceutycznych, takich jak Ely Lilly i Parke-Davis, a także bez jakiegokolwiek uwzględnienia licznych gałęzi przemysłu konopnego – od korporacji Forda po dziesiątki tysięcy amerykańskich rolników – rząd Stanów Zjednoczonych zakazał konopi i wszystkich ich zastosowań. Decyzja ta opierała się wyłącznie na kłamstwach części funkcjonariuszy federalnych, wspieranych przez magnata prasowego Williama Randolpha Hearsta.
Hearst wywołał w kraju falę histerii wokół złowrogiego narkotyku zwanego weed, którego „korzenie” miały rzekomo prowadzić prosto do piekła. Większość ludzi nie miała praktycznie żadnej wiedzy ani doświadczenia z rośliną marihuany, więc Amerykanie łatwo dawali się przekonać do tego, co im mówiono. Niewielu zdawało sobie sprawę, jaką stratę dla medycyny oznaczało to polowanie na czarownice.
Patrząc z dzisiejszej perspektywy, widać wyraźnie, że opowieści o morderstwach i chaosie, które masowo nagłaśniano w całych Stanach Zjednoczonych, miały jeden cel: zdławić przemysł konopny, ponieważ zagrażał interesom Hearsta – potentata przemysłu papieru drzewnego – oraz przemysłowców produkujących włókna syntetyczne, takich jak Dupont, i wielu innych.
Tak jak dawniej fortuny europejskich dworów budowano na pracy rolników uprawiających konopie, tak współczesne majątki przemysłowe wyrastały na destrukcji. Politycy i aparat ścigania otworzyli sobie zupełnie nowy front, delegalizując cenną roślinę – konopie.
Do 1942 roku cannabis można było opisywać w pełni legalnie, ale jego medyczne zastosowania stopniowo zanikały z powodu nałożonego podatku. W tych latach propaganda reefer madness skutecznie wymazała z pamięci Amerykanów konopie – materiał, na którym spisano zarówno Deklarację Niepodległości, jak i Konstytucję Stanów Zjednoczonych.
Podczas II wojny światowej rząd USA intensywnie promował przemysłowe wykorzystanie konopi, aby zaopatrywać w nie armie amerykańskie stacjonujące za granicą. Jednak gdy wojna zbliżała się ku końcowi, patriotyczne hasło „hemp for victory” stało się kolejną ciekawostką, o której dyskretnie zapomniano. Choć Henry Ford skonstruował samochód z konopi, mocniejszy niż stal, jego niezwykłe osiągnięcie bardzo szybko poszło w niepamięć – podobnie jak nasza dawna zależność od jednego z najcenniejszych leków pochodzenia roślinnego.
Przez kilka kolejnych dekad badania nad cannabis i jego licznymi zastosowaniami medycznymi były szczątkowe. Między 1938 a 1965 rokiem opublikowano ponad 2500 prac na temat leków opioidowych, podczas gdy w tym samym okresie ukazało się zaledwie 175 badań poświęconych konopiom. Wymuszone ignorowanie tematu utrzymywało się aż do lat 60., kiedy to rewolucja kulturowa rzuciła na niego nowe światło.
Renesans świadomości dotyczącej konopi
Ustawa o substancjach kontrolowanych
Rosnąca w latach 60. popularność marihuany wśród młodych Amerykanów wywołała ponowne zainteresowanie badaniami naukowymi nad tą rośliną. Jednocześnie jednak federalne przepisy bardzo szybko sprawiły, że przeprowadzenie niezależnych, obiektywnych badań stało się niemal niemożliwe. Mimo że ówczesny prezydent Kennedy używał konopi w Białym Domu, aby łagodzić silne bóle kręgosłupa, jego następcy drastycznie zaostrzyli politykę antynarkotykową USA, którą wprowadzono w życie na szeroką skalę.
Prezydent Richard Nixon podczas kampanii wyborczej obiecał, że będzie bezkompromisowo walczył z narkotykami, i po objęciu urzędu słowa dotrzymał. Niemal od razu powołał Komisję Shafera do zbadania „problemu marihuany”. Wnioski komisji były zaskakujące: uznano, że większość poważnych szkód wynika nie tyle z samej substancji, ile z jej prohibicji. Po zapoznaniu się z raportem Nixon początkowo poparł dekryminalizację, po czym – zanim dokument oficjalnie ujrzał światło dzienne – odrzucił jego zalecenia.
Gdy organy ścigania sfabrykowały przeciwko niemu zarzuty, znany profesor Harvardu Timothy Leary zaskarżył i skutecznie podważył wadliwe założenia ustawy o marihuanie z 1937 roku. W odpowiedzi Nixon błyskawicznie przepisował krajowe prawo narkotykowe, a Leary trafił do więzienia. Ustawa o substancjach kontrolowanych z 1970 roku sklasyfikowała marihuanę jako substancję z Wykazu I – oficjalnie pozbawioną jakiejkolwiek wartości medycznej i obarczoną wysokim potencjałem nadużywania – co stworzyło ogromne bariery dla rzetelnych badań naukowych.
Wojna z narkotykami

Przez trzy dekady niezliczeni politycy opierali swoje stanowisko na retoryce „wojny z narkotykami”. Jedynym poważnym decydentem, który realnie rozważał zmianę prawa, był prezydent Carter – i nawet ta próba szybko została zarzucona.
Egzekwowanie zakazu marihuany pochłonęło miliardy dolarów z budżetu USA, a miliony obywateli doświadczyły fizycznych, psychicznych, ekonomicznych i społecznych konsekwencji ambicji polityków oraz przedstawicieli aparatu ścigania. W 1997 roku redaktor naczelny „New England Journal of Medicine” określił działania rządu mianem „federalnej głupoty”, krytykując prześladowania wymierzone w sześćdziesiąt pięć milionów Amerykanów.
Wśród milionów „przestępców z własnego przyznania” znaleźli się m.in. prezydent Bill Clinton oraz spiker Izby Reprezentantów Newt Gingrich, którzy publicznie wspominali o rekreacyjnym używaniu marihuany. Mimo to zarówno Partia Republikańska, jak i Partia Demokratyczna w dalszym ciągu deklarowały obronę kraju przed jego czwartym najpopularniejszym narkotykiem, co skutkowało zamykaniem w więzieniach ponad pół miliona osób rocznie.
Dla amerykańskich lekarzy i pacjentów rozmowa o marihuanie była z góry ograniczona jej ustawową definicją jako substancji nadużywanej. Pomimo społecznego napiętnowania, surowych kar i powszechnej ignorancji, zainteresowanie tą formą terapii nieustannie rosło. U progu nowego tysiąclecia dawna wiedza stopniowo przeobraziła się we współczesny folklor medyczny.
Większe poparcie dla konopi
Wraz z nadejściem ery chemioterapii nowotworów i leczenia AIDS konopie zaczęły cieszyć się znacznie większym uznaniem opinii publicznej. W 1998 roku aż 96% osób ankietowanych przez CNN News poparło medyczne stosowanie marihuany. Również w 1998 roku sondaż przeprowadzony przez Microsoft News Broadcasting Service wykazał, że 90% respondentów akceptuje używanie marihuany w celach medycznych.
Stacja CBS informowała co prawda w 1997 roku o 65% poparciu, jednak 20% ankietowanych uważało, że powinna zostać zalegalizowana, nawet gdyby badania naukowe nie potwierdziły w pełni doniesień anegdotycznych. Z kolei badanie American Civil Liberties Union z 1996 roku wykazało, że 79% Amerykanów zgadzało się, iż dobrym pomysłem byłoby zezwolenie lekarzom na przepisywanie konopi, a spośród tych 79% aż 25% deklarowało, że zna przyjaciela lub krewnego, który używał ich w celach medycznych.
Wszystkie te dane pochodzą sprzed opublikowania raportu Instytutu Medycyny (raport IOM) „Marijuana and Medicine: Assessing the Science Base” z 1999 roku. Po jego wydaniu sondaż Gallupa ujawnił, że 73% Amerykanów uważa, iż marihuana powinna być dostępna, aby ograniczać ból i cierpienie pacjentów.
W Stanach Zjednoczonych dziesiątki tysięcy chorych Amerykanów to dziś legalni, zarejestrowani użytkownicy medycznej marihuany. W wielu stanach jej stosowanie jest dozwolone, jeśli zaleci ją lekarz, a co najmniej 20 kolejnych stanów rozważało poddanie tej kwestii pod głosowanie. Ruch na rzecz legalizacji jest jednak poważnie hamowany przez obłudną, nierozsądną politykę władz federalnych.
Mimo że liczne dowody wskazują na bezpieczeństwo i skuteczność medycznej marihuany, nadal jest ona klasyfikowana jako substancja z Wykazu I – w jednym szeregu z LSD, PCP, heroiną, metamfetaminą i innymi wyjątkowo niebezpiecznymi narkotykami. Niezależnie od tego, co popiera większość społeczeństwa, prawo federalne jest egzekwowane na terenie całego kraju.
Marinol

Marinol to lek zawierający kannabinoid – delta-9-tetrahydrokannabinol (THC). Jest legalnie stosowany u osób zakażonych wirusem HIV/AIDS cierpiących na anoreksję i poważną utratę masy ciała w celu pobudzenia apetytu, a także u pacjentów onkologicznych w trakcie chemioterapii, aby łagodzić nudności i wymioty. Dzięki tym zastosowaniom Marinol przyczynił się do szerszego uznania potencjału medycznego marihuany w innych dziedzinach medycyny.
Prowadzenie rzeczowej, merytorycznej dyskusji na ten temat wciąż jednak okazuje się niezwykle trudne. W wielu północnoamerykańskich miastach dostawcy rozdysponowują naturalne preparaty z konopi pacjentom spełniającym określone kryteria, często wbrew orzeczeniom sądów federalnych. Nawet w stanach, które uchwaliły przepisy chroniące pacjentów przed postępowaniem karnym, organy ścigania nie dysponują jednolitymi wytycznymi dotyczącymi rosnącej obecności konopi. Stawką w tym sporze są podstawowe prawa: do życia, wolności i dążenia do szczęścia – w praktyce oznacza to prawa pacjentów, prawo lekarzy do swobody wypowiedzi, prawa osób z niepełnosprawnościami oraz uprawnienia poszczególnych stanów, które zezwoliły na stosowanie medycznej marihuany wbrew prawu federalnemu.
W mediach szeroko relacjonowane są spektakularne bitwy prawne, podczas gdy czołowi "wojownicy w wojnie z narkotykami" forsują politykę, którą wielu uznaje za nieludzką i pozbawioną logiki. W samym środku tego konfliktu znajdują się coraz liczniejsze rzesze pacjentów, którzy – aby móc normalnie funkcjonować – codziennie zmuszeni są łamać prawo.
Marihuana jako lek na receptę
Dziś powszechnie wiadomo, że marihuana ma wiele zastosowań medycznych. Nawet Biuro Polityki Narodowej ds. Kontroli Narkotyków przy Białym Domu przyznało, że mimo dekad zaprzeczania nie jest już w stanie twierdzić, iż marihuany nie da się stosować jako leku. Badania nad nią wciąż nie są zakończone, jednak na podstawie licznych źródeł można już dziś zebrać ogrom wiedzy na jej temat.
Już w 1993 roku Peter Nelson z Australian Advisory Committee on Illicit Drugs przeprowadził przegląd literatury naukowej. Ustalił, że od lat 40. XX wieku opublikowano co najmniej 4000 artykułów, książek i monografii dotyczących różnych aspektów konopi. Andrew Weil z amerykańskich instytucji zdrowia wspominał, że dokumentacja dotycząca konopi mogłaby w całości wypełnić kilka naczep ciężarówek. Z kolei według Lestera Grinspoon, psychiatry z Harvardu, wiemy dziś o tym środku więcej niż o większości innych leków na receptę, których obecnie używamy.
W 1978 roku ruszył program Compassionate Investigatory New Drug Program, w ramach którego wybrana grupa pacjentów medycznej marihuany otrzymywała od rządu susz konopi. Do dziś pozostali uczestnicy programu dostają miesięcznie po 300 papierosów z marihuaną. W 1992 roku zamknięto możliwość przyjmowania nowych wniosków – dokładnie w momencie, gdy spodziewano się napływu tysięcy zgłoszeń od osób żyjących z AIDS.
Przepisy dotyczące medycznej marihuany
Cztery lata później, dzięki przyjętym w Kalifornii i Arizonie inicjatywom w sprawie medycznej marihuany, medyczna marihuana została w tych stanach zalegalizowana. W odpowiedzi prezydent Clinton przeznaczył milion dolarów na przegląd dotychczasowych badań.
W 1999 roku, w wyniku tej analizy, Instytut Medycyny opublikował raport Marijuana And Medicine: Assessing The Science Base. Autorzy wskazali w nim, że zebrane dane dowodzą potencjalnej wartości terapeutycznej leków kannabinoidowych, przede wszystkim w łagodzeniu bólu, pobudzaniu apetytu oraz kontroli nudności i wymiotów.
Rząd po raz pierwszy oficjalnie uznał w ten sposób marihuanę za naturalny środek leczniczy. Jednocześnie, w końcowym raporcie Instytutu Medycyny nie ujęto wszystkich możliwych korzyści terapeutycznych, na które liczono.
Wyizolowanie niektórych z wielu aktywnych związków występujących w żywicy konopi umożliwiło prowadzenie różnych badań bez konieczności używania naturalnego surowca, który nadal jest praktycznie nieosiągalny do celów naukowych. Po raporcie IOM z 1999 roku Biały Dom zadeklarował wsparcie dla badań nad medyczną marihuaną, jednak ostatecznie dopuszczono tylko jedno takie badanie.
Ochotnicy, którzy dostarczają własną marihuanę, stworzyli dodatkową możliwość prowadzenia współczesnych badań. Istotne są też analizy prowadzone w krajach, gdzie przepisy dotyczące używania konopi są mniej restrykcyjne, co pozwala na pozyskanie kolejnych źródeł danych. Mimo że w USA rozwój badań nad konopiami jest w dużej mierze blokowany, liczne publikacje naukowe wskazują na szereg potencjalnych zastosowań medycznych tej rośliny.


